Wybiegłam z sali, kierując się do wyjścia. W drodze minęłam paru znajomych, którzy pytali co się stało jednak bez słowa omijałam ich i wyszłam z budynku siadając na chodniku. Nie obchodziło mnie, że może stać się coś z moją nową sukienką. Miałam to w dupie.
Szybko wstałam kiedy usłyszałam za swoimi plecami jego głos.
- Chce żebyś wiedziała, że nie tylko ja brałem w tym udział - powiedział wymachując rękoma.
- Nie wierze Ci! - syknęłam, zdając sobie sprawę, że Mateusz tak na prawdę nigdy nie był moim przyjacielem.
- Jak sobie chcesz. Możesz zapytać ojca. Może w końcu przestanie kłamać. - po tych słowach odsunął się ode mnie, jednak przystanął przy wejściu - Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.
Nie licz na to - pomyślałam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu.
Co to miało znaczyć " może w końcu powie ci prawdę"? " Nie tylko ja miałem w tym swój udział"
Ludzie patrzyli się na mnie jak na idiotkę, może przez to, że tak wyglądałam. Zapłakana nastolatka, w imprezowej sukience przed kolano z rozmazanym makijażem i czerwonymi oczami.
Weszłam do domu i spotkałam w salonie zszokowanego tatę.
- Co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś na balu? Przecież zaraz zaczyna się polonez! - obrzucił mnie pytaniami.
- Nie ma dla mnie żadnego balu! - wybuchłam nadal płacząc.
- Paulina usiądź i powiedz mi co się stało.
Nie zrobiłam tego. Po prostu pobiegłam do swojego pokoju. Przebrałam się w dresy i zwykłą białą koszulkę. Płynem do demakijażu zmyłam resztki tuszu. Usiadłam na łóżku, a w dłoniach przekładałam swojego starego iPhone z jednej ręki do drugiej. Mateusz był sprytniejszy niż myślałam. Wyjął z niego kartę i za pewne gdzieś ją wyrzucił. Na szczęście wszystkie kontakty miałam zapisane na telefonie.
Szybko wrzuciłam telefon pod poduszkę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Musimy porozmawiać - powiedział ojciec - Domyślam się o co chodzi. To przez Mateusz, prawda? - nie odpowiedziałam. To on chciał tej rozmowy a nie ja więc niech mówi i jak najszybciej opuści te pomieszczenie - Przepraszam, że to zrobiliśmy. Uznaliśmy, że będzie lepiej jeśli nie będziesz z nim. To ja to wymyśliłem, wykorzystując fakt, że często zapominasz telefonu i to, że bezgranicznie mu ufałaś.
Wstałam i podeszłam do drzwi szeroko je otwierając
- Wyjdź.
Wyszedłem z lotniska i od razu skierowałem się do postoju taksówek. Wsiadłem do pierwszej z nich i podałem adres.
Nie mogłem pogodzić się z tym co miało miejsce. Każdego dnia uważałem, że jest może jakieś sensowne wytłumaczenie tego listu. Jednak wszystko składało się w logiczną całość. Ona już mnie nie kochała, wolała być z nim i to mu wmawiać te głupie " na zawsze ". Myślałem, że uda nam się to przetrwać jednak jak zwykle się myliłem.
Zapłaciwszy opuściłem samochód odbierając swój bagaż.
Rozejrzałem się po okolicy. Zdecydowanie brakowało mi tego miejsca. Rzadko kto mi tu przeszkadzał. Miałem po prostu spokój.
Zapukałem do drzwi własnego domu i już do chwili w progu ujrzałem moją zaskoczoną matkę, wycierającą ręce o ścierkę.
Świetnie, jeszcze trafiłem na obiad.
- Synku - rzuciła się na mnie, mocno przytulając - Tęskniłam za tobą.
Weszliśmy do środka gdzie od razu do moich nozdrzy doszedł zapach pieczonego kurczaka.
- Ja też tęskniłem, mamo - odpowiedziałem - Mogę iść do swojego pokoju? Chce się przebrać, jestem zmęczony.
- No właśnie widzę - ujęła moją twarz w dłonie - jesteś przygnębiony. Coś nie tak?
- Wszystko w porządku - zabrałem walizkę i udałem się na górę.
W rozpakowaniu przerwał mi telefon. Wyjąłem go z kieszeni. Niestety, numer który do mnie dzwonił nie był zapisany w moich kontaktach, a w oczy rzucił mi się polski początek.
- Halo? - odebrałem. Cisza -Halo?- powtórzyłem - Paulina to ty?
W moich oczach pojawiły się łzy.
- Em.. Cześć - odpowiedział mi dobrze znany głos. Wytarłem wolną ręką mokre policzki dalej niedowierzając. - Przepraszam, że zadzwoniłam, nie powinnam tego robić.
Chciała się rozłączyć.
- Nie, nie. Ciesze się, że dzwonisz. Tylko, wydaje mi się, że...
- Tak wiem - przerwała mi - że powinniśmy dać sobie spokój.
- Dokładnie. Może tak po prostu miało być?
Po tym jak to wypowiedziałem usłyszałem tylko sygnał oznajmujący, że Paulina się rozłączyła.
" może tak po prostu miało być?" kretyn.
Nie mogłem uwierzyć w to, że do mnie zadzwoniła. Po tym wszystkim. Przecież ma tego swojego Mateuszka, dzwoni do mnie?
Kłamałem myśląc, że powinniśmy dać sobie spokój.
Kolejny raz mój telefon zawibrował. Tym razem była to Monika z którą nie gadałem odkąd dała mi bilet do Polski. Odrzuciłem połączenie, chcąc korzystać z tego, że jestem w moim rodzinnym domu i mam czas tylko dla mojej rodziny.
Bezradna położyłam się na łóżku w dłoniach trzymając stary telefon. Spisałam wszystkie potrzebne mi numery i zaczęłam przesyłać zdjęcia. Zatrzymałam się na zdjęciu z nim i palcem dotknęłam jego twarzy. Na zdjęciu swoje dłonie trzymałam na jego mokrej klacie. To było wtedy kiedy wziął mnie do wody kiedy ja się opalałam. Jego usta delikatnie całowały moje a jego jedna ręka obejmowała moje ciało, drugą ręką zaś robił nam zdjęcie. Ustawiłam je na tapetę w nowym telefonie i wiedziałam, że mimo iż daliśmy sobie spokój ja nigdy nie zapomne o nim, moich cudownych wakacjach i mojej pierwszej prawdziwej miłości.
Jest to ostatni rozdział. Wiem, że strasznie krótki no ale cóż. Nie wiedziałam co w nim umieścić. Można powiedzieć, że to taki wstęp do epilogu, który pojawi się w weekend i właśnie wtedy oficjalnie pożegnam was i tego bloga :)
ALE JAK TO... POŻEGNASZ NAS?
OdpowiedzUsuńNie napiszesz już żadnego innego opowiadania?!
Masz talent, wenę, potencjał, nie zmarnuj tego!
Może po prostu warto napisac nowe opowiadanie i porozgłaszac, by zdobyć czytelników, bardzo chętnie Ci w tym pomogę, mogę reklamować Twojego bloga w tweetach, jeśli tylko będziesz chciała, no i jeśli zaczniesz pisac coś nowego ;)
A co do rozdziału...
Reakcja Pauliny była prawidłowa w zupełności, na jej miejscu tez nie chciałabym znac ani ojca, ani Mateusza.
Ale zdziwiłam się, że zadzwonila do Nialla. Wow, nie sądziłam, że to zrobi.
Niall pojechał do mamy, rozczuliło mnie to <3
Kochany Niall.
On musi coś zrobić, by się zobacyć z Pauliną.
No bo sory, ale nie wyobrażam sobie, by było inaczej. to się nie może tak skończyć. N.
Jezu nie kończ bloga piszesz bosko nie przerywaj tego ;3 http://zayn-i-winter.blogspot.com/ zapraszam
OdpowiedzUsuń